Polscy internauci muszą być coraz bardziej ostrożniejsi przy korzystaniu z sieci. Jak podaje Gazeta Wyborcza, do Polski zawitał proceder prania pieniędzy ukradzionych z bankowych kont internetowych.
Jak podaje Gazeta Wyborcza proceder wygląda zawsze zaczyna się tak samo - od fałszywego e-maila, w którym "bank" prosi klienta o kliknięcie w podany link i zaktualizowanie na wyświetlonej witrynie bankowej danych o sobie, swoich rachunkach, numerach kart kredytowych itp.
Potem złodziej - bo to on jest nadawcą e-maila i twórcą fałszywej "bankowej" witryny - czyści rachunek z pieniędzy tym naiwnym, którzy w podstęp uwierzyli, postąpili zgodnie ze wskazówkami i podali dane pozwalające na dostęp do konta, czytamy w Gazecie.
Jednak, jak zauważa Gazeta Wyborcza, nabranie klienta e-banku to tylko jedna, łatwiejsza część zadania. Trudniejsze bywa dobranie się do ukradzionych pieniędzy - nie można ich przecież po prostu przelać na swoje prywatne konto. Najpierw trzeba je wyprać.
Według szacunków resortu finansów, w 2006 roku próbowano w Polsce wyprać co najmniej 2 mln zł pochodzące z phishingu, czyli najpopularniejszej na świecie internetowej metodzie wyłudzania poufnych danych i ogołacania internetowych rachunków.